top of page
Zdjęcie autoraKatarzyna Stachowicz

Abonent niedostępny

Zaktualizowano: 6 dni temu

Ostatnia deska ratunku i miejsce zbrodni. Ikona popkultury i relikt odchodzącej epoki. Poznajcie niezwykłą historię czerwonej budki telefonicznej.

 

Na początek hasło: Wielka Brytania. O czym/o kim myślicie w pierwszej kolejności?  Na mojej liście są: mini morris, Kate Moss, skrzynka na listy, kratka Burberry, Hugh Grant, piętrowy autobus, fish and chips, Beatlesi. No i oczywiście ona: budka telefoniczna w seksownym odcieniu strażackiej czerwieni.

Zdj. elvina1332/Pixabay
Zdj. elvina 1332 / Pixabay

Niektóre wynalazki wydają się nie do zdarcia, żywot innych jest zaskakująco krótki. Obserwując kurczące się połacie stoków narciarskich myślę sobie, że w nowe deski nie warto już inwestować. A do tej samej grupy, co moje stare rossignole - wynalazków, które przetrwały sto lat i wystarczy - należą również budki telefoniczne.

Dwanaście budek modelu K6. David Mach, “Out of Order”, 1989, Kingston upon Thames pod Londynem.
Dwanaście budek modelu K6. David Mach, “Out of Order”, 1989, Kingston upon Thames pod Londynem.

Zaczęło się nie tak dawno i nie tak daleko: pierwsza na świecie budka telefoniczna została otwarta w Berlinie, na Potsdamer Platz, w 1881 roku. Nazwano ją Fernsprech Kiosk. Żeby skorzystać z telefonu, trzeba było kupić papierowy bilet. Osiem lat później i sześć tysięcy kilometrów dalej pojawił się pierwszy aparat telefoniczny na żetony. Zamontowano go w 1889 roku w banku, w miejscowości Hartford (Connecticut).

Gdyby kosmici zrzucili mnie w mieście z takimi budkami telefonicznymi, od razu bym wiedziała, że jestem w Wielkiej Brytanii. I mogłabym się bardzo pomylić! O tym - w dalszej części tekstu. Zdj. Pfuderi/Pixabay

W tym samym 1889 roku William Gray otrzymał patent na budkę telefoniczną. Dzięki temu mógł rozwinąć skrzydła: Gray Telephone Pay Station Company stała się pierwszą firmą produkującą i obsługującą telefony na żetony. I wiecie co? Byłoby miło zobaczyć w tym fakcie sprawiedliwość dziejową. Pan William nosił bowiem to samo nazwisko, co wynalazca Elisha Gray. Ten ostatni złożył wniosek patentowy na telefon dokładnie w tym samym dniu, co Alexander Graham Bell, czyli 14 lutego 1876 (były to, doprawdy, owocne Walentynki). Uczynił to jednak kilka godzin później niż Bell i patent przyznany został Bellowi. Byłoby więc sprawiedliwie, gdyby ktoś z rodziny Elishy Graya skorzystał z jego pechowego wynalazku. Niestety, zbieżność nazwisk Elishy i Williama jest przypadkowa.

„W 1876 roku, kiedy Alexander Graham Bell wynalazł telefon, nikt, nie wyłączając jego samego, nie zdawał sobie sprawy z pełnego potencjału tego sprzętu. Wielu nie dostrzegało żadnych korzyści z jego zastosowania. Kierownictwo Western Union uznało telefon za „elektryczną zabawkę”. Bell nadal pracował zatem samodzielnie, co mu się, eufemistycznie mówiąc, dosyć opłaciło. Zarejestrowany przez niego patent (nr 174465) zajmuje pierwsze miejsce na liście najbardziej zyskownych patentów w dziejach.”

Bill Bryson, W domu, Wyd. Zysk i S-ka, 2013, tłum. Tomasz Bieroń.


Kiosk No 1 i nie nasz pies. Zdj. Josling, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

Podczas gdy Amerykanie i Niemcy pracowali nad rozwojem telekomunikacji, Anglicy też nie próżnowali. W 1920 roku brytyjska Poczta zaprezentowała projekt pierwszej budki telefonicznej. Kremowa, odlana z betonu kabina miała czerwone drzwi i okna. Nazwano ją Kiosk No 1. W sumie wyprodukowano 150 takich budek, ale model się nie przyjął - było bowiem jasne, że to jeszcze nie to. W 1924 roku ogłoszono konkurs na projekt kabiny telefonicznej. Nadzorowała go Królewska Komisja Sztuk Pięknych, co może wyjaśniać, dlaczego pokazany publiczności w 1926 roku Kiosk No 2 był tak ładny.

Pełnia szczęścia, czyli pięć kabin typu K2 naraz. Kiosk No2 ustawiano przede wszystkim w Londynie i okolicach.

Model K2 zaprojektował nie byle kto, lecz Giles Gilbert Scott, trzeci z dynastii Scottów, słynnej rodziny brytyjskich architektów. Spod jego ręki wyszły także projekty Waterloo Bridge oraz dwóch elektrowni w Londynie: dzisiejszej siedziby Tate Modern oraz Battersea Station.

Kopulasty dach kabiny K2 inspirowany jest być może kształtem dachu mauzoleum rodziny Soane’ów na cmentarzu Old St. Pancrass. Giles Gilbert Scott był przez ponad 30 lat jednym z opiekunów muzeum Johna Soane’a (również architekta).

Budka projektu Scotta została dobrze przyjęta, szybko jednak okazało się, że jest zbyt droga w produkcji i zbyt skomplikowana w instalacji.  Scott wziął się więc do pracy i zaproponował lżejszy model.

Typ K6 na posterunku, czyli na londyńskiej ulicy.

Wynikiem prac Scotta był Kiosk No 6. Pomiędzy modelami K2 i K6 były jeszcze cztery próby. Najciekawszą z nich wydaje mi się model K4, łączący budkę telefoniczną, skrzynkę na listy oraz automat do sprzedaży znaczków pocztowych. Pomysł był może i niezły, ale projektanci nie wzięli pod uwagę przykrego wyspiarskiego klimatu. W wyniku wilgoci znaczki nawinięte na szpulę sklejały się w zbity konglomerat. Maszyna do znaczków hałasowała zaś tak, że zakłócała rozmowy telefoniczne. Sukces, krótko mówiąc.

Najwięcej budek telefonicznych było w Wielkiej Brytanii w roku 1992: aż 92 tysiące. Zdj. Alexas_Fotos / Pixabay

Model K6 nazwano  Jubileuszowym, bo jego premiera zbiegła się z 25-leciem panowania króla Jerzego V. Od K2 był niższy i lżejszy. Miał też inaczej zaprojektowane szprosy w oknach. Model K6 jest do dzisiaj najpopularniejszym modelem kabiny telefonicznej na Wyspach. Jeśli traficie gdzieś na budkę telefoniczną, będzie to najpewniej K6.

Czerwona budka telefoniczna i wysypujące się z niej kwiaty
Król Jerzy V nie doczekał swoich jubileuszowych budek. Ciężko chory, został poddany eutanazji przez lekarzy w 1936 roku. Był to więc w zasadzie drugi przypadek królobójstwa po dekapitacji Karola I w 1649 roku.

Scott zaprojektował model K2 w kolorze srebrnym, z zielononiebieskim wnętrzem. Wyobrażacie sobie? Biuro Poczty postanowiło jednak malować budki na czerwono. Nie budziło to wielkiego entuzjazmu – wiele gmin zgłaszało wniosek o pomalowanie budek na mniej krzykliwy odcień. Poczta musiała ustąpić  w niektórych przypadkach - w okolicach określanych jako natural and architectural beauty budki malowano na szaro, z czerwonymi szprosami w oknach. Dzisiaj te same miejscowości, o ile zachowały swoje budki, dawno przemalowały je na ikoniczną czerwień.

Próba wprowadzenia innego koloru niż czerwony zakończyła się w 1981 roku niemalże rewolucją. Kiedy przedsiębiorstwo Post Office Telephones zostało sprywatyzowane i przemianowane na British Telecom (BT), zapowiedziano, że budki zostaną przemalowane na firmowy kolor BT, czyli żółty. Społeczny sprzeciw był tak duży, że plany szybko zarzucono.
Trzy granatowe budki telefoniczne
Budki w nietypowym kolorze, gdyż są to budki artystyczne, ustawione przy wejściu do Royal Academy of Arts w Londynie. Jak widać na zdjęciu, nie oznacza to, że oszczędzają je wandale.

Jestem przekonana, że najpopularniejszym filmowym gadżetem jest pistolet. Tuż za nim pewnie plasuje się samochód. Ale zastanówcie się, w ilu filmach widzieliście budkę telefoniczną? W wielu! Kiosk z telefonem bywa bohaterem drugiego planu, a w niektórych przypadkach - główną gwiazdą. Nie zawsze jest to piękna brytyjska budka modelu K2 - często mamy do czynienia z obskurnym modelem amerykańskim. No cóż, Hugh Grant też nie może grać we wszystkich filmach (choć uważam, że powinien).

Budka telefoniczna. Miejsce budzące zrozumiałą grozę. Zdj. Ungnade/Pixabay

Po pobieżnych poszukiwaniach filmowych budek telefonicznych znalazłam bez trudu kilkanaście przykładów (ciekawe, co byście dołożyli to tej listy?).


• W Dziecku Rosemary z budki telefonicznej dzwoniła po pomoc Mia Farrow, wyrwawszy się na chwilę ze szponów satanistów. Powtarzała pod nosem dyktowane jej (?) przez rozmówcę cyfry: 7,7,3,4. Napiszcie je na kartce i odwróćcie do góry nogami, a zobaczycie, że tworzą słowo HELL.


•  Od zera do bohatera - budka telefoniczna pełniła rolę przebieralni. Niepozorny Clark Kent przeistaczał się w niej w Supermana w serialu Tajemnice Smallville z lat 2001- 2011.


• Solidna amerykańska stal i odporne na uderzenia szkło pozwoliły Tippi Hedren przetrwać atak wściekłych ptaków w filmie Hitchcocka.


Czerwona budka telefoniczna. Śmierć dzwoni z budki
To nie budka, lecz reklama studia tatuażu. Rouen, lato 2022.

• W filmie z 2001 roku budka okazała się pułapką, a uwięziony w niej Colin Farrell pożałował, że odebrał telefon.


• W Matriksie pełniła rolę portalu miedzy światami (choć chodziło raczej o połączenie telefoniczne, a nie o samą budkę).


• W ekranizacji powieści Harry Potter i Zakon Feniksa w czerwonej budce znajduje się winda łącząca świat mugoli ze światem czarodziejów.


Prawdziwa budka z Clerkenwell, która zagrała w filmie "Niespokojna krew" (z serii o Cormoranie Strike'u).

• Najbardziej wzruszająca scena z udziałem budki telefonicznej znalazła się, jak dla mnie, w filmie o niezwykłym losie Amelii Poulain.


• Przy budce telefonicznej w dzielnicy Clerkenwell w Londynie doszło do porwania, na szczęście tylko w powieści Niespokojna krew Roberta Galbraitha (czyli JK Rowling). Budka jest do wglądu na miejscu.


Na sam widok budki telefonicznej rodzi się żądza wandalizmu. Co najmniej.

Tyle jeśli chodzi o fikcję. W realu bywa podobnie: budka telefoniczna jest najwyraźniej miejscem, które kusi do przestępstw i wykroczeń. Policyjne kroniki pełne są opisów nieprzyjemnych zdarzeń w budkach telefonicznych, takich jak napady czy zabójstwa. Wcześniej, gdy używano monet, kabiny były też regularnie okradane, co tłumaczyłoby fakt, że zawsze przynosiły straty.


Czerwona budka telefoniczna nad brzegiem jeziora
Kiosk K6 był pierwszym modelem budki masowo wstawianym w miejscowościach poza Londynem. Tutaj w miejscowości Plockton, lato 2024.

W kabinie typu K6 eksperymentalnie zamontowano lusterka na wysokości twarzy osoby korzystającej z telefonu. Był to trik psychologiczny: kiedy ktoś patrzy, mamy ponoć mniejszą tendencję do przykrych zachowań. I działa to nawet wtedy, gdy widzimy tylko własne spojrzenie w lustrze. Nie udało mi się niestety znaleźć statystyk dotyczących liczby aktów wandalizmu w budkach z lusterkiem - ale widziałam artykuły prasowe potwierdzające, że lusterka nieco złagodziły obyczaje.

Minibiblioteka urządzona w starej budce telefonicznej, gdzieś w Essex, wiosna 2020.

Wyrok na budkę telefoniczną zapadł po cichu, w 1973 roku. Wtedy to dwaj inżynierowie z firmy Motorola opracowali pierwszy telefon komórkowy. Trzeba było kolejnych 20 lat, by wynalazek się upowszechnił i ostatecznie pogrzebał kabiny telefoniczne.

Budki telefoniczne uznane są dziś za część narodowego dziedzictwa. W wielu miejscach chronione są prawem, a dwa tysiące kabin ma status zabytków.
Podczas kilku lat podróży po Wielkiej Brytanii nie widzieliśmy budki telefonicznej w miejscu dziwniejszym niż to.

Budki stojące w bardzo nietypowych miejscach znajdowaliśmy niedawno podczas podróży po Szkocji. Najdziwniej usadowiona była ta obok wodospadu, przy prowadzącej w zasadzie donikąd drodze tak wąskiej, że zawrócić na niej można było tylko ryzykując osuniecie się w przepaść  (nasz pies dostał wtedy jedynego w swoim życiu ataku histerii). Po zgłębieniu tematu odkryłam jednak, że ustawianie budek telefonicznych w ekscentrycznych miejscach ma, wbrew pozorom, głęboki sens.

Dwie ikony obok siebie. Isle of Mull, lato 2024.

Office of Communications (czyli Ofcom), państwowy urząd nadzorujący rynek mediów i telekomunikacji, zajmuje się też ochroną budek telefonicznych. Obywatele Wielkiej Brytanii mają bowiem gwarantowany prawem dostęp do telekomunikacji. I okazuje się, że niektóre budki są nie do ruszenia, bo ustawiono je tam, gdzie według państwowych regulacji są niezbędne. Oznacza to czasem miejsca bardzo dziwne - jak wąska dróżka między polami, polanka u stóp wodospadu, chaszcze przy pastwisku dla owiec.

Zdj. manseok_kim / Pixabay

I nie jest to wcale tak bezsensowne, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Budki mają zapewnić możliwość wezwania pomocy. Stoją w miejscach, gdzie zasięg telefonii komórkowej jest słaby lub żaden (gdybym była złośliwa, podkreśliłabym tutaj, że w takim razie chodzi o większość terytorium). Zachowano je także w rejonach, w których ryzyko wypadków jest statystycznie wysokie - na przykład przy schroniskach turystycznych w trudno dostępnych terenach. Obecność kabiny telefonicznej czasami oznacza również, że w danej okolicy wydarza się wyjątkowo dużo samobójstw. Działająca budka telefoniczna może zatem uratować życie.

Potwierdzają to statystyki: w roku 2020 z budek telefonicznych dzwoniono pięć milionów razy. Na tę liczbę składa się150 tysięcy wezwań pomocy w nagłych sytuacjach, 25 tysięcy połączeń z linią specjalną ChildLine oraz 200 tysięcy telefonów na linię Samaritans pomagającą osobom na progu samobójstwa.
Budka typu K6, bez telefonu, ale za to z defibrylatorem.

Jeżdżąc po Wielkiej Brytanii znajdziecie sporo budek zamienionych w biblioteki lub minikawiarnie. Niektóre z czerwonych kiosków mieszczą też defibrylatory. Przeczytałam też, że część budek została przekształcona w Street Hubs - miejsca oferujące dostęp do szybkiego Internetu, stacji ładowania telefonów komórkowych, map okolicy i rozkładów jazdy lokalnej komunikacji. Muszę jednak powiedzieć, że nigdy takiej budki jeszcze nie spotkałam.

Czerwone budki wyglądają trochę jak miejska biżuteria. Dodają urody wielu miejscom na świecie, czasami bardzo odległym od Wielkiej Brytanii . Zdj. 1139623 / Pixabay

Brytyjskie budki można spotkać w wielu lokalizacjach poza granicami Zjednoczonego Królestwa. Są atrakcjami turystycznymi we włoskiej miejscowości Barga, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, na Malcie, w portugalskim Porto. Czerwone kabiny ustawiono też w Thames Town, replice brytyjskiego miasta zbudowanej na przedmieściach Szanghaju.

Czerwone kioski można adoptować, tak jak lwa w zoo czy fotel na teatralnej widowni. Nie mogą tego jednak zrobić wszyscy chętni - trzeba być instytucją lokalną lub dobroczynną albo posiadać ziemię, na której już jakaś budka telefoniczna się znajduje.

Dokąd czerwone budki idą po śmierci? Na przykład na cmentarzysko w Merstham w Surrey, na południe od Londynu. Wygląda ono fascynująco - zobaczcie sami: https://www.mylondon.news/news/nostalgia/hidden-phone-box-graveyard-next-29663393?utm_source=linkCopy&utm_medium=social&utm_campaign=sharebar


Mało tego, cmentarzysko w Merstham nie jest li tylko miejscem, gdzie czerwone kabiny powoli się biodegradują. Mogą też tam zyskać nowe życie. Wyłączonymi z użytku kioskami zajmuje się na miejscu firma Unicorn Restorations, która co bardziej rokujące budki odremontowuje tak, że wyglądają jak nowe. A potem? Śliczne budki wynajmowane są jako dekoracje do filmów albo sprzedawane – ceny zaczynają się od kilku tysięcy funtów za prosty model. 

W teledysku do prehistorycznej już dzisiaj piosenki Hello występuje nieczynna budka telefoniczna, zarośnięta bluszczem jak kamienne anioły na cmentarzu Highgate. Do Adele też zadzwonilibyśmy z komórki, a nie z budki (gdybyśmy znali numer i mieli jej coś do powiedzenia). Nie oznacza to, że czerwone kioski znikną z brytyjskich miast. Na pewno się jednak przebranżowią.
Z nieczynnych budek w Szkocji najbardziej cieszą się mewy. Budka w centrum Glasgow, lato 2024.

0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Z pazurem

Comments


bottom of page